Po wizycie w Waszyngtonie planowaliśmy wycieczkę do Gettysburga, w pobliżu którego w 1863 rozegrała się wielka Bitwa pod Gettysburgiem. Stanowiła on punkt zwrotny Wojny Secesyjnej, będąc przy tym najbardziej krwawą w historii tej wojny.
Read more…
Kolejnego dnia, po drodze do następnego motelu przejeżdzamy przez bardzo długi Chesapeake Bridge w Maryland. Na jego końcu, przy Annapolis znajduje się pierwszy park stanowy, w którym się zatrzymujemy i to na dłuzsza chwilę – Sandy Point State Park, o złocistej plaży, będący świetnym miejscem na piknik.
Read more…
Nad ranem, 11 października wyjeżdżamy z Atlantic City. Po drodze zatrzymujemy się na lunch w Silver Coin Diner w Hammonton, NJ. Jest to nasz pierwszy posiłek w tego typu miejscu. Obaj zamawiamy po steku z różnymi dodatkami. Jedzenie okazuje się dość dobre i nieszczególnie drogie. Po obiedzie ruszamy w drogę do Mt Laurel, NJ, oddalone o kilkanaście mil od Filadelfii, gdzie meldujemy się w dość przyjemnym motelu.
Read more…
Po dotarciu w rejony lotniska, ósmego dnia mojego pobytu w USA, udaliśmy się w poszukiwanie Enterprise Rent-A-Car, gdzie postanowiliśmy kilka dni wcześniej zarezerwować samochód. Zdecydowaliśmy się na wybranie klasy Intermediate (Toyota Corolla, Ford Focus lub podobne), gdyż wydała nam się najbardziej rozsądna cenowo w stosunku do wyposażenia samochodu, komfortu pasażera i spalania.
Na miejsce zajechaliśmy dość późno i okazało się, że personel wypożyczalni niemal w całości rozszedł się już do domów. Zostaliśmy więc obsłużeni przez kierownika oddziału. Po wypełnieniu szeregu dokumentów zaczął on podpytywać nas o różne rzeczy, w tym o dodatkowe wyposażenie – oczywiście wszystko słono płatne. Zdecydowaliśmy nie brać nawigacji GPS ($10 za dzień) i ustalonej ceny za paliwo (spodziewaliśmy się, że ceny poza okolicami Nowego Jorku będą dużo niższe niż oferowane tu) by zamiast tego oddać samochód z pełnym bakiem.
Read more…
W ostatni dzień naszego pobytu w Nowym Jorku postanowiliśmy się wybrać na Staten Island. Jednym z powodów było to, że nie chcieliśmy wydać tego dnia zbyt dużo pieniędzy, a prom na tę wyspę jest darmowy. Drugim powodem była chęć zobaczenia z bliższa Statuy Wolności oraz Manhattanu z innej perspektywy.
Read more…
Sobota upłynęła bardzo leniwie. Późnym popołudniem jedziemy pociągiem na Long Island z zamiarem odwiedzenia Jeffa, którzy przyjeżdża po nas na dworzec swoim nowym Mercedesem. Zaprasza nas na szybką kawę do Starbucksa i na krótką wycieczkę po okolicy, czego zwieńczeniem jest zobaczenie pięknej Jones Beach.
Niestety musi on załatwić kilka spraw i wyrzuca nas przy galerii handlowej – umawiamy się z nim wieczorem na kolację. Jego przyjazd znacznie opóźnia się, co spowodowane jest jakimś wypadkiem drogowym kompletnie blokującym ruch i tworzącym olbrzymi korek. Zniecierpliwieni, udajemy się do Grand Lux Cafe w Garden City, NY. Zamawiam krwistego steka z polędwicy, który okazuje się najdelikatniejszym stekiem jakiego jadłem w życiu (daje się go kroić nożem do masła), a Wojtek Volcano Shrimp – smażoną krewetkę w słodko-ostrym sosie, jakąś sałatkę i deser. Po kolacji Jeff odwozi nas na dworzec, gdzie dość długo w zimnie czekamy na pociąg z powrotem na Manhattan.
Read more…
W piątek (5 października) wreszcie się rozpogadza. Kolejny poranek spędzony przy pracy, ale tym razem kończę wcześniej niż Wojtek, więc znowu się rozdzielamy. Z początku chciałem pójść do Museum of Natural History, ale korzystając z pięknej, letniej aury postanawiam udać się do Central Parku z zamiarem przejścia go w całości.
Wysiadając z metra, pewna kobieta trąca mój aparat torebką czego efektem jest dekielek od obiektywu turlający się po podłodze ku szczelinie między wagonem, a peronem. Niestety nie udaje mi się go złapać, więc tymczasowo muszę się bez niego obejść.
Read more…
Zapomniałem o tym wspomnieć, ale Wojtek odstawił wczoraj w metrze niezły numer. Szukając serwisu zastanawialiśmy się czy powinniśmy wysiąść na tej stacji – wyszło nam, że raczej nie. Nagle, ni stąd ni zowąd, Wojtek decyduje, że to jednak ta i wyskakuje z pociągu, a mnie drzwi zatrzaskują się przed nosem. Źle się złożyło, że akurat tego dnia nie wziąłem telefonu, bo nie kupiłem jeszcze lokalnej karty SIM.
Read more…
Poranek i wczesne popołudnie spędzamy na pracy. Chcę zobaczyć dolny Manhattan więc po wyjściu z mieszkania kierujemy się w okolice Canal Street, gdyż Wojtek mówi, że już tam miał okazję być. Po wyjściu z metra, dysponując mapką Nowego Jorku otrzymaną od opiekunki mieszkania – Sally, próbujemy udać się na południe. Sally to ponad sześćdziesięcioletnia już kobieta z Connecticut, która dorastała w Big Sur w Kalifornii, w młodości jeździła na Woodstock, a obecnie praktycznie nie wychodzi ze swojego pokoju ze względu na jakieś migreny.
Oczywiście gubimy się na wielkim skrzyżowaniu i zamiast tego idziemy na północ, kłócąc się kto ma rację co do kierunku. Praktycznie od tego momentu do końca wspólnego wyjazdu Wojtek dogryza mi, że „nie ogarniam mapy”, o wiele częściej gubiąc później drogę, ale postanawiam tego już nigdy nie komentować – mamy przecież spędzić razem jeszcze pół roku.
Read more…
Wstajemy dość wcześnie – Wojtek umówił się około godziny 6 na rozmowę telefoniczną z klientem, a ja sam wstaję półtorej godziny później, głównie ze względu na zimne powietrze wiejące mi przez lufcik w głowę.
Jedyne co zostało Wojtkowi do jedzenia to tapioka, bułki, dżem i masło orzechowe, ale w tak małej ilości, że wychodzimy na miasto dość głodni. Okazuje się, że mieszkamy w okolicy zamieszkiwanej przez Dominikańczyków, a po drugiej stronie ulicy mieści się szkoła podstawowa.
Read more…